Jako,że ja tak wszystko sama postanowiłam zrobić sobie również podwiązkę.
To nie tak, że mi się bardzo chciało, pracy przy organizacji wesela miałam mnóstwo, były wakacje, mocno absorbujący synek... ale wyjścia nie było :). Znaleźć podwiązkę, która spełniałaby moje oczekiwania, graniczyło z cudem, internet zawalony jest tandetą, a jak już wpadło coś w oko, to mega wysoka cena za taki powiedzmy mało użyteczny w dzisiejszych czasach "gadżet" powalała z nóg.
A podwiązkę trzeba mieć ! :) bo podobno zapewnia Młodej Parze zgodę, szczęście oraz namiętność w zaczynającym się małżeństwie, nieźle co... i to wszystko dzięki takiemu małemu drobiazgowi.
Naprawdę wciągnęła mnie zabawa z tym całym koralikowaniem, bo nie ukrywam, że każdy koralik przyszyłam sama. Tak więc poszłam za ciosem i powstała następna podwiązka z koronki i koralików :).
W kolejnym poście pokażę Wam, jak wykorzystałam swoją maszynę SilverCrest to stworzenia kolejnych weselnych podwiązek :), chociaż te koronkowe wydają mi się prześliczne i mega oryginalne.
Pozdrawiam. HubiKa